Dawno, dawno temu dostałem od senseja Edmunda (tylko do zrobienia) czeski zestaw Giles G-200. Kadłub laminatowy barwiony na granatowo, skrzydła oklejone fornirem, trochę materiału na stery, gotowe podwozie z duralu, kabina, owiewki itp. Miał być napędzany silnikiem 8 ccm i do takiego go przystosowałem. Kiedy pozostało tylko oklejanie, oddałem go właścicielowi. Przeleżał ze dwa lata i nic. W sezonie 2005 podczas lądowania bez lotek rozleciał mi się kadłub w Gitano. Silnik MVVS 10 LS poszedł na bezrobocie. Kombinowałem na komputerze różne kadłuby do skrzydeł i sterów które pozostały z Gitano, ale wszystko wydawało mi się nie takie jak należy. I nagle przypomniał mi się Giles. Powiedziałem do mistrza: dawaj Gilesa, bo jak leży to się rozsycha.
Zapakowałem „longa”, wykończyłem jak na dołączonych do zestawu zdjęciach, i postanowiłem go oblatać przy najbliższej okazji. Najbliższa okazja to były dwa dni największych wiatrów – 15 i 16 lipca. W uszach tylko huczało ale co tam: zbiornik do pełna, krótka regulacja i w górę. Po chwili (mimo radia w rękach) miałem ochotę przetrzeć oczy. Wystartowałem Gilesem a leciałem Harrierem. Dosłownie!!! Model przy tym wietrze wznosił się niemal pionowo ale kadłub był w poziomie. Po chwili wszystko wróciło do normy. Model rozpędził się do drugiej prędkości kosmicznej więc zacząłem sprawdzać jego własności. Wznoszenie i opadanie w pionie prawidłowe, żyletka bez zbytnio zadartego nosa, plecy z odrobinę wypchniętym sterem, przewrót prawie w osi kadłuba. Bardzo ładnie wchodzi w korkociąg. Po prostu sam się zwala po zatrzymaniu. Zupełnie wystarczy ster kierunku i wysokości. Trzeba uważać, aby nie latać zbyt wolno, bo może zrobić niespodziankę. Pełną ekstazę przeżyłem jednak przy beczce autorotacyjnej. Zarówno pod wiatr, jak i z wiatrem, przy różnych obrotach silnika, robi ją z różną prędkością i natychmiast się zatrzymuje, jak by nie miał bezwładności. Robi obrót 360 stopni i leci dalej bez opuszczania nosa. Mowa tu oczywiście o wykonaniu beczki drążkami a nie zaprogramowanym przełącznikiem. W sumie wrażenia z dotychczasowych lotów mam jak najbardziej pozytywne.
Dane techniczne
Może wydawać się, że silnik jest trochę na wyrost, ale dzięki niemu na średnich i wysokich obrotach model idzie dosłownie za drążkiem, co sprawia wyjątkową przyjemność. Muszę jeszcze sprawdzić zachowanie przy różnych położeniach środka ciężkości i z różnymi śmigłami. Jest mało stabilny po zdjęciu gazu w czasie wznoszenia i przy podchodzeniu do lądowania. Trzeba go trochę rozpędzać w zakręcie przed podejściem. Może to być wynikiem ustawienia względem siebie osi płaszczyzn nośnych i silnika. Są ustawione jak w samolocie. W tak małym modelu przy normalnym profilu to się nie sprawdza. Mimo to udało mi się jako tako przelecieć kilka razy program P-07. Trzeba tylko pilnować, aby się zbytnio nie rozpędzał, bo normalna strefa lotów robi się za mała. Po zmianie skrzydła na konstrukcyjne z grubym profilem być może nieźle by się zachowywał w 3D.
Poniżej kilka zdjęć statycznych. Pierwsze loty bez maski dla łatwiejszego dogrania silnika.