Model z zestawu. Samolot dostałem od wujka Edmunda Pija w stanie wskazującym na kraksę, co można zobaczyć na pierwszych fotosach. Ponieważ nigdy jeszcze nie zrobiłem i nie naprawiałem modelu, więc stanęło przede mną DUŻE wyzwanie. Pomagał mi w „naprawie” oczywiście nie kto inny jak mój stary. Dzięki temu oprócz wiedzy jaką przekazał mi do nauki latania doszła jak naprawić model, żeby latał. Dokupiłem niezbędne akcesoria jak silnik MVVS 15 ccm, 2 śmigła APC, 2 świece, zbiornik, łoże, kołpak, rurę rezonansową.
Muszę przyznać, że było sporo dłubania, szpachlowania, dopasowywania, wzmacniania, rekonstrukcji roztrzaskanych elementów i wykańczania.
Jak już skończyłem naprawę, przyszedł czas na złożenie go do kupy, przepalić i dotrzeć silnik. Pierwsze loty to regulacja, docieranie silnika i przede wszystkim ustawienia. Po piątym oblocie nowy tylny wydech (łączący silnik z rurą) pękł. Po paru kolejnych lotach zgubiłem również igłę do regulacji małych obrotów. Co o tym myślę? Wolę nie pisać na stronie na ten temat. Na dodatek z wyregulowaniem silnika męczyliśmy się ze starym prawie przed każdym lotem. Nie z racji tego, że nie widzieliśmy jak to zrobić. Ten egzemplarz taki już jest.
Poniższe zdjęcia są z dnia 17.06.2006. Na dzień dzisiejszy silnik jest wyregulowany, ustawienia odpowiednie, lata się nim dobrze. Do treningu figur akrobacyjnych jest dobry, ale odradzam go kupować. Dlaczego? Przy naprawie zauważyłem parę wad konstrukcyjnych. Musiałem samolot lekko modyfikować i wzmacniać. Ja go mam bo dostałem, a czymś muszę latać. Na razie latam bez maski dla łatwiejszego dostępu do silnika. Maska też jest łatana i czeka na malowanie.