data publikacji: 29 listopada 2009, dodał: Andrzej 377 odsłon

Oblot nowego korsarza

Dzisiaj oblatywałem nowego korsarza. Pogoda była bezwietrzna, niebo lekko zachmurzone ale tylko chwilę a później słoneczko i doskonała widoczność. Do docierania silnika założyłem zwykłe śmigło – żółty Kavan 9×5 i paliwo 5% nitro. Odpaliłem silnik aby popracował na jednym zbiorniku na bardzo bogatej mieszance. Co kilka minut zubożałem mieszankę igłą aż do maksymalnych obrotów i znów  do minimalnych przy otwartej przepustnicy. Silnik był bardzo ciepły ale nie parzył w palce natomiast dymił jak parowóz (to taka lokomotywa na węgiel). Po jednym zbiorniku i wystudzeniu silnika przyszedł czas na oblot. Wyregulowałem silnik igłą paliwa na lekkie przelanie i w górę. Model kiwnął się lekko w lewo (z braku prędkości) i zaraz przeszedł na poprawne wznoszenie. Zaskoczyło mnie, że przez cały lot nie musiałem go regulować trymerami ani o ząbek. Model lata bardzo prosto. Przypuszczam, że jest to efekt dokładnego wykonania elementów zestawu przez producenta a szczególnie zwichrzenia końców skrzydeł i kąta zaklinowania skrzydła. Z kolei usztywnienie statecznika poziomego poprzez laminowanie i napęd sterów osobnymi bowdenami pozwala na bardzo ciasne zakręty bez zrywania strug powietrza i nieprzyjemnych autorotacji. Lot plecowy… no tak to nie ten dział ale też bez problemu. W sumie model szybki, zwrotny, łatwy w pilotażu i w samodzielnym wyrzuceniu przez pilota mimo szerokiego kadłuba przy spływie skrzydeł. Przy odrobinie wprawy można rzucać trzymając za spływ skrzydła przy kadłubie. W wykonaniu też nie sprawia problemu mimo nietypowego skrzydła. Oblot był ze skrzydłem zapasowym bo wcześniej było gotowe od oryginalnego z zestawu.

Relację z drugiego oblotu z oryginalnym skrzydłem i zdjęcia znajdziecie w następnej publikacji.


Do góry