Na początku mojego latania stosowałem zgodnie z zaleceniami w różnych publikacjach wypuszczanie anteny odbiornika na zewnątrz modelu. Po jednej z kraks zebrałem szczątki modelu, ale nie mogłem się doszukać kawałka anteny. Innym razem znalazłem antenę w trzech częściach. Zaryzykowałem i zastosowałem inne rozwiązanie. Na wszelki wypadek na białej samoprzylepnej folii zapisałem długość anteny a folię nakleiłem na odbiornik. Antenę umieszczam wewnątrz kadłuba. Rurkę termokurczliwą o średnicy 4mm obkurczam z jednej strony na odcinku ok. 4cm na drucie o średnicy 2-2,5mm posmarowanym oliwą. Następnie robię w kadłubie nad statecznikiem poziomym skośny otwór odrobinę ciaśniejszy od obkurczonego odcinka rurki. Wprowadzam ten koniec rurki od wnętrza kadłuba w wykonany otwór i zaklejam cyjanoakrylem a następnie ścinam ostrym nożem po powierzchni kadłuba. Rurka przełożona jest przez kolejne wręgi w linii prostej, lekko naciągnięta i przyklejona w okolicach odbiornika. Antena wchodzi (a w czasie kraksy wychodzi) bardzo lekko, jest odrobinę pofalowana (ponoć poprawia to odbiór) i nie jest narażona na zerwanie nogą przez jak to często bywa kręcące się przy modelach dzieciaki. Przez cały okres stosowania tej metody nie zauważyłem żadnych objawów jakichkolwiek zakłóceń w czasie lotów.
Na poniższym zdjęciu widać inne wyprowadzenie anteny, niż opisane wcześniej. Akurat w tym modelu tak pasowało. Zastosowałem je już wcześniej w innym, podobnym modelu. Przez cały sezon nie było żadnych problemów.