Od dawna myślałem o kombatach. Zrobiłem nawet na próbę Me-109 aby zobaczyć, jak się tym lata. Po powrocie z zawodów w Łasku postanowiliśmy też spróbować tak polatać na naszym lotnisku. Krzysiek natychmiast zaopatrzył się w Me-109, więc są już dwa. Nie jest to żaden sentyment do tego samolotu tylko po prostu tak wyszło. Zdobył też czerwoną taśmę używaną przez większość zawodników.
Zaistniała więc konieczność wykonania przecinarki. Widziałem taką przecinarkę na zawodach w Łasku. Była słusznych wymiarów ale ja musiałem zrobić ją po swojemu ponieważ w drodze na lotnisko przechodzę teleportację windą. Zmuszony więc jestem do miniaturyzacji swojego wyposażenia. Moja przecinarka mieści się na podstawce o wymiarach 10×14 cm. Szpulkę zrobił Jarek. Jest rozbierana do założenia nowej taśmy. Przykręca się ją do wspornika na sztywno. Obraca się w niej sama taśma dzięki czemu jest hamowana. Zrobiłem wspornik z jakiegoś radiatora a podstawkę z kawałka płyty wiórowej. Część prowadząca, to dwa paski plastiku odrobinę grubszego od taśmy przykryte trzecim paskiem odpowiedniej szerokości. Ma on szczelinę na wciśnięcie ostrza (wkłada się je po przeciągnięciu taśmy przez prowadnicę – bardzo łatwa wymiana na nowe). Im bardziej pochyłe jest ostrze, tym lepiej tnie taśmę.
Rolka prowadząca nie jest obrotowa – wystarczy, że jest śliska. Do ziemi mocujemy przecinarkę dwoma zagiętymi kawałkami drutu fi 4 mm widocznymi na ostatnim zdjęciu ale można po prostu wkrętakami. Chcę jeszcze do podstawki przy przedniej krawędzi przykręcić antenę teleskopową z obrotowo łamanym mocowaniem. Ma ona po wysunięciu dokładnie 1m więc może w razie braku innej miary służyć do odmierzania taśmy. Sprawdziliśmy działanie przecinarki na lotnisku. Mimo prostej konstrukcji i małych wymiarów działa idealnie. Przecięte dwunastometrowe kawałki taśmy nawijamy na szpulki wyjęte ze starych kaset magnetowidowych.